5. Mijając
Po Halloween, następne miesiące minęły bardzo szybko, niemal niezauważalnie. Wszystko zdawało się zwolnić dopiero pod koniec maja, gdy zaczął rosnąć stres związany z egzaminami.
Tak samo było dla Germaine i Lily, które spędzały wieczory przepytując się nawzajem, nim jedne z ich przyjaciół zaczynało je rozpraszać, co zwykle kończyło się grupką siedzącą w dormitorium chłopców i wspólnie żartujących.
Egzaminy przyszły i poszły, a po nich zakończenie roku i Uczta Pożegnalna, podczas której uczniowie mogli obserwować ostatnie pożegnanie ze szkołą i nauczycielami. Najbardziej ekscytującym momentem tego dnia było podsumowanie punktów i rozdanie Pucharu Domów i Pucharu Quidditcha.
Tego wieczora, w dormitorium chłopców, grupa przyjaciół spędzała swoją ostatnią noc razem jako pierwszoroczni.
Drugi rok w Hogwarcie minął im w spokoju. Choć po kraju panoszył się Czarny Pan i jego słudzy, nie można było powiedzieć, by w jakikolwiek sposób zakłócało to edukację młodych czarownic i czarodziei. Poza rzadkimi komunikatami o kolejnych atakach Śmierciożerców, można było udawać, że wojny nie było.
I to właśnie robili Potterowie i ich przyjaciele, pomiędzy nauką i zabawą, nie często myśleli o zewnętrznym świecie. Jedynie Syriusz, od czasu do czasu, przekazywał im informacje od swojego ojca na temat młodego Regulusa.
Ponieważ Gryffindor wciąż miał pełny zespół, tego roku do zespołu dołączył jedynie James, jako ścigający, dostał się do zespołu. Hari i Syriusz, których ta okazja nie spotkała, nie byli jednak zbyt smutni, jako iż dla kolejnego ścigającego i szukającego był to ostatni rok nauki w Hogwarcie.
W tym samym czasie, Lily, Germaine, Alice i Dimah skupiły się na przeszukiwaniu szkolnej biblioteki, pozostawiając Remusa i Franka do męczenia się z Peterem, który z każdym tygodniem zdawał się robić coś jeszcze głupszego niż wcześniej.
Tym razem, Krukoni odbili się od porażki z poprzedniego roku i, miażdżąc swoją konkurencję, wygrali Puchar Domów z 812 punktami. Najmniej, bo tylko 687, mieli Ślizgoni, którzy to za to wygrali Puchar Quidditcha z ich nowym, bardzo utalentowanym ścigającym.
Walka o Puchar Domów była tego roku bardzo zacięta, co jedynie nakręcało walkę na żarty między Huncwotami a Regulusem, jego kolegą, Barty'm Crouchem, i przyjacielem z dzieciństwa Lily, Severusem Snapem, który, mimo początkowej niechęci miedzy nim a Lwami, okazał się idealnym członkiem ich małej ekipy.
Spowodowaną tą wojną strata punktów sprawiła, że Puchar Domów wygrali Puchoni, a mistrzami Quidditcha zostali, ponownie Ślizgoni.
-I-I-I-
Ich czwarty rok zaczął się gorzej niż poprzednie lata, na co wpłynęła, między innymi, pełnia księżyca, która miała miejsce jedynie dwa dni przed rozpoczęciem roku, co sprawiło, że Remus, który zawsze był cichy i wyglądał na chorego, był bledszy niż zwykle, a jego ręce i twarz były pokryte zaróżowionymi, dobrze widocznymi ranami. Atmosferze nie pomogła także matka Syriusza i Regulusa, która odprawiła swoich synów dwoma siarczystymi Kłującymi Klątwami, czy ojciec Severusa, który sprawił, że chłopak rozpoczął nowy rok szkolny ze złamanym nosem.
Wszystko to nie zatrzymało ich jednak od zabawy i nim dojechali do Hogwartu, ich przedział wypełniony był śmiechem.
Był to rok przepełniony nauką i żartami, każde z nich na swój sposób próbując przeżyć zbliżające się do nich wielkimi krokami SUMy. Tego także roku niemal doszło do remisu między Ślizgonami i Gryfonami w rozgrywkach Quidditcha, jednak nawet złapany przez Slitherinowego Szukającego Znicz nie był w stanie zapewnić im brakujących do wygranej 10 punktów, które w ostatniej chwili zdobył James, przechytrzając Obrońcę. Puchar Domów zdobyli jednak Ślizgoni, górując nad innymi domami o niemal 50 punktów.
Gdy dwa dni później młody wilkołak wrócił do ich pokoi, wyleczony przez szkolna pielęgniarkę, przywitały go spojrzenia jego przyjaciół.
- Czyli wiecie - powiedział zrezygnowany, opadając na pusty fotel. Słysząc ich przytaknięcia, zawahał się. - Rozumiem, że nie chcecie się już ze mną przyjaźnić. Jeśli chcecie... To znaczy, jeśli nie czujecie się komfortowo dzieląc ze mną pokój... Poproszę Dumbledore'a żeby mnie przeniósł.
Wstał, gotowy iść do dyrektora, gdy Lily, pierwsza wybudzając się z szoku po usłyszeniu jego słów, rzuciła mu się na szyję, mocno go przytulając, na co chłopak zesztywniał, nie wiedząc czego się spodziewać. Chwilę później, otoczeni byli ze wszystkich stron, przez ich przyjaciół, każdy z nich chcący pocieszyć młodego wilkołaka. Stali tak, przytuleni, przez kilka minut, dopóki któreś z nich nie odchrząknęło, po czym znów zajęli swoje miejsca, tym razem jednak James i Syiusz pociągnęli bruneta między nich.
- Jesteś idiotą, Remusie Lupinie - oświadczyła bez skrupułów Dorcas. - Jeśli myślisz, że kiedykolwiek się nas pozbędziesz, zwłaszcza przez taką głupotę, jesteś w błędzie.
- Głupotę?! Jestem...!
- Chory - przerwała mu szybko Germaine. - Ludzie tego nie rozumieją, ty najwyraźniej też, ale jesteś po prostu chory.
- Spójrz jak traktują mnie, czy Germie, gdy tylko się dowiadują, że nie jesteśmy pełnosprawni - dodał Hari. - Tak samo jak na wilkołaki, patrzą wtedy na nas.
- Twój mały problem nie jest niczym innym niż chorobą - powiedziała mocno Alice, chwytając jego dłoń.
- Futrzany problem - zażartował Syriusz, sprawiając, że wszyscy się zaśmiali, a Remus rozluźnił się, czując, jakby ciężar spadł z jego ramion.
Także w tym roku, po świętach, które w domu Blacków skończyły się tragedią. Starając się ochronić swoich synów przed ich matką, Orion Black wysłał ich do Potterów, jednak zaklęcie rozwścieczonej Walburgi było szybsze od sieci Floo i trafiło młodszego z chłopców prosto w twarz, natychmiast go oślepiając. Euphemia i Fleamont bezzwłocznie aportowali się z Regulusem do Świętego Munga, zostawiając roztrzęsione dzieci pod opieką elfów, a gdy do szpitala dotarł ojciec Syriusza i Regulusa, Euphemia wróciła do domu, by uspokoić czwórkę nastolatków.
Regulus spędził w szpitalu dwa tygodnie, aż wszystkie jego rany całkowicie się wygoiły a magomedycy byli pewni, że nie będzie żadnych komplikacji po rzuconym przez jego matkę zaklęciu. Tyle też zajęło Orionowi rozwiedzenie się z Walburgą i zdobycie pełnej opieki nad synami, za powód podając jej nieuleczalne okaleczenie dziedzica rodu Blacków, co, jako głowa rodziny, dało mu prawo do wymierzenia jej kary. I tak oto Walburga Black znalazła się sama, rozwiedziona i wydziedziczona, zmuszona do opuszczenia magicznej Wielkiej Brytanii.
Severus i Barty wzięli na swoje barki przyzwyczajenie młodszego Blacka do życia w ciemności. Razem z grupą przyjaciół jak najbardziej chcieli ułatwić chłopakowi jego nową sytuację, jednak, by nie być nachalnymi, za radą Hariego i Germie, czekali, aż chłopak poprosi ich o pomoc. I tak też było. Od sprawdzania mu pracy domowej napisanej przez Cytujące Pióro, po prowadzenie go po szkole, by nie został wywieziony nie wiadomo gdzie przez ruszające się schody, młody Ślizgon powoli zaczął przyzwyczajać się do swojej sytuacji.
Zakończenie tego roku było dla nich bardzo emocjonujące, ich rodzice musieli czekać by skończyli się przytulać, nim rozeszli się do swoich domów. Sprawiło to, że w połowie lipca, Severus, Remus, Dorcas i Lily znaleźli się w domu Potterów z planami spędzenia tam reszty wakacji, a Syriusz, Regulus, Barty, Frank i Alice byli tam częstymi gośćmi.
Tak samo było dla Germaine i Lily, które spędzały wieczory przepytując się nawzajem, nim jedne z ich przyjaciół zaczynało je rozpraszać, co zwykle kończyło się grupką siedzącą w dormitorium chłopców i wspólnie żartujących.
Egzaminy przyszły i poszły, a po nich zakończenie roku i Uczta Pożegnalna, podczas której uczniowie mogli obserwować ostatnie pożegnanie ze szkołą i nauczycielami. Najbardziej ekscytującym momentem tego dnia było podsumowanie punktów i rozdanie Pucharu Domów i Pucharu Quidditcha.
Tego roku najmniej punktów zdobyli Krukoni z ich 684 punktami, po nich Śligoni z 689, Gryfoni z niebanalną liczbą 752, a najwięcej punktów zdobyli Puchoni, bijąc Lwy o niemal 50 punktów, z 793 punktami na ich koncie. Rozproszeni przez głośne wiwaty Puchonów inni uczniowie nie zauważyli kiedy zmieniła się kolorystyka Wielkiej Sali, jednak gdy wszystko ucichło, można było słyszeć uczniów wzdychających z zachwytu na widok wielkich żółto-czarnych banerów z godłami Huffleuffu. Z równie wielkim zaangażowaniem ludzie obserwowali wnoszony na środek sali Puchar Quidditcha. GRYFFINDOR!
Potem cisza i nagle wszyscy Gryfoni, nawet ci nie przepadający za sportem, krzyczeli z radości na ich zwycięstwo.
Tego wieczora, w dormitorium chłopców, grupa przyjaciół spędzała swoją ostatnią noc razem jako pierwszoroczni.
-I-I-I-
I to właśnie robili Potterowie i ich przyjaciele, pomiędzy nauką i zabawą, nie często myśleli o zewnętrznym świecie. Jedynie Syriusz, od czasu do czasu, przekazywał im informacje od swojego ojca na temat młodego Regulusa.
Ponieważ Gryffindor wciąż miał pełny zespół, tego roku do zespołu dołączył jedynie James, jako ścigający, dostał się do zespołu. Hari i Syriusz, których ta okazja nie spotkała, nie byli jednak zbyt smutni, jako iż dla kolejnego ścigającego i szukającego był to ostatni rok nauki w Hogwarcie.
W tym samym czasie, Lily, Germaine, Alice i Dimah skupiły się na przeszukiwaniu szkolnej biblioteki, pozostawiając Remusa i Franka do męczenia się z Peterem, który z każdym tygodniem zdawał się robić coś jeszcze głupszego niż wcześniej.
Tym razem, Krukoni odbili się od porażki z poprzedniego roku i, miażdżąc swoją konkurencję, wygrali Puchar Domów z 812 punktami. Najmniej, bo tylko 687, mieli Ślizgoni, którzy to za to wygrali Puchar Quidditcha z ich nowym, bardzo utalentowanym ścigającym.
-I-I-I-
W swoim trzecim roku, przywitali w Hogwarcie Regulusa, który idąc za radą starszego ojca i brata, pozwolił Tiarze Przydziału, by ta przydzieliła go do Ravenclawu. Z całej szkoły, nie było nikogo głośniej wiwatującego młodemu Blackowi niż Huncwoci. Chłopiec zdawał się być lekko nerwowy, niepewny przez kilka pierwszych dni szkoły, a list, który otrzymał od matki jedynie pogorszył jego zachowanie. Jego humor poprawił dopiero list od ojca, który otrzymał pod koniec pierwszego tygodnia, w którym mężczyzna poinformował syna, jak bardzo jest z niego dumny. Syriusz nie mógł powstrzymać uśmiechu, gdy jego młodszy brat, śmiejąc się, wskoczył na niego po przeczytaniu listu.Walka o Puchar Domów była tego roku bardzo zacięta, co jedynie nakręcało walkę na żarty między Huncwotami a Regulusem, jego kolegą, Barty'm Crouchem, i przyjacielem z dzieciństwa Lily, Severusem Snapem, który, mimo początkowej niechęci miedzy nim a Lwami, okazał się idealnym członkiem ich małej ekipy.
Spowodowaną tą wojną strata punktów sprawiła, że Puchar Domów wygrali Puchoni, a mistrzami Quidditcha zostali, ponownie Ślizgoni.
-I-I-I-
Ich czwarty rok zaczął się gorzej niż poprzednie lata, na co wpłynęła, między innymi, pełnia księżyca, która miała miejsce jedynie dwa dni przed rozpoczęciem roku, co sprawiło, że Remus, który zawsze był cichy i wyglądał na chorego, był bledszy niż zwykle, a jego ręce i twarz były pokryte zaróżowionymi, dobrze widocznymi ranami. Atmosferze nie pomogła także matka Syriusza i Regulusa, która odprawiła swoich synów dwoma siarczystymi Kłującymi Klątwami, czy ojciec Severusa, który sprawił, że chłopak rozpoczął nowy rok szkolny ze złamanym nosem.
Wszystko to nie zatrzymało ich jednak od zabawy i nim dojechali do Hogwartu, ich przedział wypełniony był śmiechem.
Był to rok przepełniony nauką i żartami, każde z nich na swój sposób próbując przeżyć zbliżające się do nich wielkimi krokami SUMy. Tego także roku niemal doszło do remisu między Ślizgonami i Gryfonami w rozgrywkach Quidditcha, jednak nawet złapany przez Slitherinowego Szukającego Znicz nie był w stanie zapewnić im brakujących do wygranej 10 punktów, które w ostatniej chwili zdobył James, przechytrzając Obrońcę. Puchar Domów zdobyli jednak Ślizgoni, górując nad innymi domami o niemal 50 punktów.
-I-I-I-
O wilkołactwie Remusa dowiedzieli się dopiero w październiku ich piątego roku, kiedy to James i Syriusz zdecydowali się śledzić ich przyjaciela i zobaczyć, gdzie znika każdego miesiąca. Dopiero po zobaczeniu go wchodzącego pod Bijącą Wierzbę i przedyskutowaniu wszystkiego z resztą Huncwotów i ich przyjaciół, dotarło do nich, co Remus tak naprawdę robił każdego miesiąca.Gdy dwa dni później młody wilkołak wrócił do ich pokoi, wyleczony przez szkolna pielęgniarkę, przywitały go spojrzenia jego przyjaciół.
- Czyli wiecie - powiedział zrezygnowany, opadając na pusty fotel. Słysząc ich przytaknięcia, zawahał się. - Rozumiem, że nie chcecie się już ze mną przyjaźnić. Jeśli chcecie... To znaczy, jeśli nie czujecie się komfortowo dzieląc ze mną pokój... Poproszę Dumbledore'a żeby mnie przeniósł.
Wstał, gotowy iść do dyrektora, gdy Lily, pierwsza wybudzając się z szoku po usłyszeniu jego słów, rzuciła mu się na szyję, mocno go przytulając, na co chłopak zesztywniał, nie wiedząc czego się spodziewać. Chwilę później, otoczeni byli ze wszystkich stron, przez ich przyjaciół, każdy z nich chcący pocieszyć młodego wilkołaka. Stali tak, przytuleni, przez kilka minut, dopóki któreś z nich nie odchrząknęło, po czym znów zajęli swoje miejsca, tym razem jednak James i Syiusz pociągnęli bruneta między nich.
- Jesteś idiotą, Remusie Lupinie - oświadczyła bez skrupułów Dorcas. - Jeśli myślisz, że kiedykolwiek się nas pozbędziesz, zwłaszcza przez taką głupotę, jesteś w błędzie.
- Głupotę?! Jestem...!
- Chory - przerwała mu szybko Germaine. - Ludzie tego nie rozumieją, ty najwyraźniej też, ale jesteś po prostu chory.
- Spójrz jak traktują mnie, czy Germie, gdy tylko się dowiadują, że nie jesteśmy pełnosprawni - dodał Hari. - Tak samo jak na wilkołaki, patrzą wtedy na nas.
- Twój mały problem nie jest niczym innym niż chorobą - powiedziała mocno Alice, chwytając jego dłoń.
- Futrzany problem - zażartował Syriusz, sprawiając, że wszyscy się zaśmiali, a Remus rozluźnił się, czując, jakby ciężar spadł z jego ramion.
Także w tym roku, po świętach, które w domu Blacków skończyły się tragedią. Starając się ochronić swoich synów przed ich matką, Orion Black wysłał ich do Potterów, jednak zaklęcie rozwścieczonej Walburgi było szybsze od sieci Floo i trafiło młodszego z chłopców prosto w twarz, natychmiast go oślepiając. Euphemia i Fleamont bezzwłocznie aportowali się z Regulusem do Świętego Munga, zostawiając roztrzęsione dzieci pod opieką elfów, a gdy do szpitala dotarł ojciec Syriusza i Regulusa, Euphemia wróciła do domu, by uspokoić czwórkę nastolatków.
Regulus spędził w szpitalu dwa tygodnie, aż wszystkie jego rany całkowicie się wygoiły a magomedycy byli pewni, że nie będzie żadnych komplikacji po rzuconym przez jego matkę zaklęciu. Tyle też zajęło Orionowi rozwiedzenie się z Walburgą i zdobycie pełnej opieki nad synami, za powód podając jej nieuleczalne okaleczenie dziedzica rodu Blacków, co, jako głowa rodziny, dało mu prawo do wymierzenia jej kary. I tak oto Walburga Black znalazła się sama, rozwiedziona i wydziedziczona, zmuszona do opuszczenia magicznej Wielkiej Brytanii.
Severus i Barty wzięli na swoje barki przyzwyczajenie młodszego Blacka do życia w ciemności. Razem z grupą przyjaciół jak najbardziej chcieli ułatwić chłopakowi jego nową sytuację, jednak, by nie być nachalnymi, za radą Hariego i Germie, czekali, aż chłopak poprosi ich o pomoc. I tak też było. Od sprawdzania mu pracy domowej napisanej przez Cytujące Pióro, po prowadzenie go po szkole, by nie został wywieziony nie wiadomo gdzie przez ruszające się schody, młody Ślizgon powoli zaczął przyzwyczajać się do swojej sytuacji.
Zakończenie tego roku było dla nich bardzo emocjonujące, ich rodzice musieli czekać by skończyli się przytulać, nim rozeszli się do swoich domów. Sprawiło to, że w połowie lipca, Severus, Remus, Dorcas i Lily znaleźli się w domu Potterów z planami spędzenia tam reszty wakacji, a Syriusz, Regulus, Barty, Frank i Alice byli tam częstymi gośćmi.
Hej,
OdpowiedzUsuńkochana życzę Tobie wszystkiego najlepszego w Nowym Roku i mnóstwa weny, chęci i czasu...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejka,
OdpowiedzUsuńtęsknię z tym opowiadaniem i to bardzo naprawdę liczę na kontynuację...
wenci i pomysłów oraz chęci życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejka,
OdpowiedzUsuńfantastyczne, jak widać emocjonujące lata mięli, i grupa przyjaciół się powiększyła, także Remus ze swoim futerkowym problemem został zaakceptowany...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńkochana proszę, proszę powróć tutaj, tęsknięza tą historią... tęsknię przez duże "T"
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia